Transport, niemcy

Norweski armator Color Line to najważniejsza firma transportowa na trasach morskich między Norwegią, Danią, Niemcami i Szwecją. W zeszłym roku przewiozła promami prawie 4 miliony pasażerów.

Obecnie Color Line jest na kroplówce bankowej, bo jej obroty spadły przez pandemię o 50%. Wiosną zaciągnięto 44 milionów euro kredytu, wysoko oprocentowanego na 12,27%. Największe problemy firma ma z komunikacją promową między Oslo w Norwegii i Kilonią w Niemczech. To kiedyś bardzo dochodowe połączenie teraz cierpi na brak pasażerów i walczy z problemem koronawirusa na promach. Po fali potwierdzonych zarażeń pracowników flagowego promu „Color Magic” armator został zmuszony do odwołania rejsów tego promu. 

Pełnomocnik rządu ds. kolei, EnakFerlemann (CDU), wypowiedział się na łamach gazety „die Welt” na temat obecnych problemów koncernu Deutsche Bahn (DB). Niemieckie koleje na tym etapie pandemii nie ograniczają połączeń, wręcz odwrotnie. Uruchomiono nawet dodatkowe pociągi.

DB przewiduje, że w okresie świątecznym zajętych będzie jedynie 20– 25% miejsc, co umożliwia utrzymywanie koniecznych odległości między podróżującymi. Jednocześnie nie ma obowiązku rezerwacji miejsc.

Polityka, na którą zdecydował się koncern DB, wiąże się jednak z dużymi dodatkowymi kosztami. Obecnie szacuje się je na 8–14 miliardów euro. Niemiecki parlament, der Bundestag, umożliwił dalsze zadłużenie Deutsche Bahn i podniósł granice maksymalnej wielkości długu z 30 do 35 miliardów euro.