Kto zarabia na protestach antycovidowych...
Antycovidowy ruch Querdenken w Niemczech zaczyna się dzielić i rozpadać od wewnątrz. Policja zwraca jednak uwagę na to, że domniemane podziały mogą być tylko nową strategią liderów tej inicjatywy. Ponieważ w zaostrzonym reżimie lockdownu wszystkie demonstracje i wiece są zabronione, częśćosób związanych z Querdenken deklaruje chęć założenia inicjatywy o charakterze religijnym. Wtedy można by organizować pielgrzymki piesze, które bardzo by przypominały demonstracje, ale z punktu widzenia prawnego byłyby legalne.
Największym problemem Querdenken są jednak pieniądze i konieczność nieustannego proszenia o darowizny. Do inicjatywy już wiosną dołączyło wielu lekarzy. Niektórzy z nich zasłynęli później jako „pseudoeksperci”. W swoich prywatnych gabinetach lekarze, tacy jak np. Bodo Schiffmann, wypisywali na życzenie zwolnienia od noszenia maseczek. Niemiecka prokuratura, administracja, ale także opinia publiczna skutecznie doprowadziła takich lekarzy do bankructwa, odbierając im aprobacje lub wypowiadając umowy na wynajem pomieszczeń. Teraz zadłużeni lekarze błagają o pomoc i darowizny. Ich zachowanie w sieciach społecznościowych robi czasem rozpaczliwe wrażenie i jest wręcz natrętne.
O pieniądze chodzi także w kwestii merchandisingu. Szef Querdenken, Michael Ballweg, wezwał wszystkie regionalne grupy, aby współpracowały z firmąMerchYou, która przelewa zyski do centrali Querdenken w Stuttgarcie. Tymczasem regionalne grupy i działacze nie mają z tego nic. Fakt ten prowadzi do kłótni i nieporozumień między centralą a grupami w terenie.
Dodaj komentarz